Ryszard Kaczorowski urodził się w 1919 r. w Białymstoku. Od wczesnej młodości należał do harcerstwa. W 1939 r. był zastępcą Komendanta Pogotowia Harcerskiego, powołanego na wypadek wybuchu wojny. Od początku okupacji sowieckiej w Białymstoku był we władzach Tajnego Hufca Harcerskiego. Od czerwca 1940 r. był Komendantem Chorągwi Szarych Szeregów w swoim rodzinnym mieście. 17 lipca 1940 r. został aresztowany przez NKWD. 1 lutego 1941 r. skazany wyrokiem Najwyższego Sądu Białoruskiej Republiki Sowieckiej na karę śmierci. Po stu dniach pobytu w celi śmierci, zmieniono wyrok na 10 lat łagrów i konfiskatę majątku. Zesłany na Kołymę, pracował w kopalni złota, która nosiła nazwę: „Dolina Śmierci”. Przebywał tam od maja 1941 r. do lutego 1942 r.
Z armią gen. Władysława Andersa udało mu się wydostać ze Związku Sowieckiego do Persji (Iran), a następnie do Iraku i Palestyny. Od lutego 1944 r. wziął udział w kampanii włoskiej jako żołnierz oddziałów łączności 3. Dywizji Strzelców Karpackich.
Od sierpnia 1946 r. przebywał na emigracji w Anglii, gdzie w 1948 r. ukończył Wyższą Szkołę Handlu Zagranicznego. Od lutego 1948 r. został członkiem Głównej Kwatery Harcerzy w Londynie, w kwietniu 1955 r. Naczelnikiem Harcerzy, w 1967 r. Przewodniczącym ZHP na Uchodźstwie. Był kilkakrotnie Komendantem Światowych Zlotów Harcerstwa (we Włoszech, w Kanadzie, w Belgii i w USA). W latach 1979-1986 był sekretarzem Funduszu Pomocy Krajowi, powstałemu z Funduszu Pomocy Robotnikom i Funduszu Wolności Słowa. Od marca 1986 r. był Ministrem ds. Kraju w Rządzie RP na Uchodźstwie, wspierając ugrupowania opozycyjne finansowo i rzeczowo, a także na arenie międzynarodowej politycznie i propagandowo. Od 19 lipca 1989 r. do 21 grudnia 1990 r. piastował urząd Prezydenta RP. Następnie, na Zamku królewskim w Warszawie, przekazał insygnia władzy państwowej prezydentowi Lechowi Wałęsie.
Odznaczony m.in. Orderem Orła Białego, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Monte Cassino, watykańskim Wielkim Krzyżem Zakonu Ordine Piano, brytyjskim Wielkim Krzyżem Rycerskim Orderu Św. Michała i Św. Jerzego, a także węgierskim Medalem Bohatera Wolności.
Rząd Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie – to polski rząd działający w latach 1939-1990 i będący legalną kontynuacją władz II RP, zmuszonych opuścić Polskę po wspólnej agresji wojsk III Rzeszy i ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 r. i okupacji całego terytorium Polski przez agresorów. Siedzibą rządu był najpierw Paryż, później Angers (na zasadzie eksterytorialności), a od końca czerwca 1940 r., czyli od chwili kapitulacji Francji - Londyn.
Władze RP na Uchodźstwie zakończyły działanie po wyborze i zaprzysiężeniu Lecha Wałęsy na prezydenta Polski i przekazaniu mu insygniów prezydenckich przez Prezydenta RP Ryszarda Kaczorowskiego w grudniu 1990 r.
Prezydenci RP na Uchodźstwie w latach 1939-1990 to: Władysław Raczkiewicz, August Zaleski, Stanisław Ostrowski, Edward Raczyński, Kazimierz Sabat, Ryszard Kaczorowski.
Władze Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie działały na mocy Konstytucji zwanej potocznie kwietniową z 1935 r.
Związek Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1 im. Józefa Piłsudskiego z Panem Prezydentem Ryszardem Kaczorowskim był pochodną osobistej z Nim znajomości i współpracy jeszcze z lat osiemdziesiątych Jerzego Gizy, który – po wyrzuceniu z pracy przez polskie władze komunistyczne – zmuszony był przebywać w Londynie.
Kiedy we wrześniu 1990 r. odbywała się uroczystość poświęcenia budynku szkoły przy ul. Fortecznej, Ryszard Kaczorowski jako ostatni prezydent RP na Uchodźstwie przygotowywał się do zakończenia swej emigracyjnej misji. Oczekiwał na wynik pierwszych wolnych wyborów w Polsce. Stąd wówczas jego nieobecność w szkole, której ideowo patronował. Mimo tego nie zapomniał nadesłać z Londynu listu.
„…W ten szczególny dla Polski czas, ale i dla Waszej Szkoły niezmiernie ważny, ślę z Londynu, z serca polskiej emigracji wojennej, wyrazy uszanowania dla Wszystkich zebranych na uroczystości poświęcenia świeżo i z takim trudem wyremontowanego budynku, który ma stanowić fundament przekuwania się wolnościowej, oświatowej idei w takiż czyn. Ogromnie żałuję, że nie mogę w tym dniu być razem z Panem Dyrektorem przy ul. Fortecznej i cieszyć się z tego historycznego momentu, jakim jest przeniesienie się pierwszej wolnej polskiej szkoły do własnego budynku. Emigracja nadal jeszcze musi pozostawać moim domem tak jak i dla tysięcy rodaków, którzy w 1945 r. wybrali życie poza Polską zniewoloną przez władze komunistyczne. Niestety, pierwsze wolne wybory w Polsce dopiero przed nami. Żywię nadzieję, że – jeśli Pan Bóg pozwoli – będę mógł zjawić się w Krakowie, aby odwiedzić Szkołę, której sercem patronuję z oddali. Panu Dyrektorowi, Gronu Pedagogicznemu, Rodzicom Uczniów i Im samym życzę pięknych wzruszeń podczas uroczystości, a następnie wytrwałości w budowaniu tego, co ma szansę oblec się w przymioty ważne i stać się w przyszłości dobrą szkołą, a co bez dobrej woli, zgodnej i wytrwałej pracy wszystkich na właściwych każdemu miejscach może być trudne do zrealizowania, bo w o l n o ś ć ciężko jest wywalczyć, ale czasem jeszcze trudniej zagospodarować. Boże, błogosław Polskę i tę Szkołę Józefa Piłsudskiego!...”.
W latach następnych nie nadarzyła się żadna okazja, aby Pan Prezydent Kaczorowski zawitał do szkoły przy ul. Fortecznej. Widocznie tak właśnie miało być. Wszak po przekazaniu Lechowi Wałęsie w grudniu 1990 r. insygniów władzy państwowej, złakniony Polski, podróżował po niej wzdłuż i wszerz.
Spotkania z Panem Prezydentem Ryszardem Kaczorowskim na szkolnym gruncie rozpoczęły się 2 października 1995 r., kiedy zwizytował szkołę po raz pierwszy, a zakończyły 5 października 2009 r. z okazji XX-lecia szkoły, której „sercem patronował z oddali”. Począwszy od pierwszej wizyty w szkole do ostatniej, w czasie tych czternastu lat, Pan Prezydent Kaczorowski odbył sześć spotkań ze społecznością szkolną. Siódme, zaplanowane na 19 maja 2010 r., nie doszło do skutku…
Tak wspomina Ryszarda Kaczorowskiego dyr. Jerzy Giza: „10 kwietnia 2010 r., słońce wzeszło nad Krakowem o godzinie 5.51. Obudziłem się koło ósmej z jakimś nieokreślonym niepokojem. Wydawało mi się, że jestem spóźniony, choć nigdzie nie wybierałem się. Chciałem spokojnie oglądnąć transmisję z Katania, dokąd samolotem rządowym leciała delegacja polska na uroczystości z okazji 70. rocznicy tej „zbrodni nad zbrodniami”. Na jej czele stał prezydent RP Lech Kaczyński. Towarzyszyło mu 95 innych osób. Wśród nich m.in. Ryszard Kaczorowski, ostatni prezydent RP na Uchodźstwie, przed siedemdziesięciu laty więzień sowiecki, skazany na karę śmierci, zamienioną na pobyt w łagrach. Kiedy po raz pierwszy na pasku u dołu telewizyjnego ekranu pojawił się napis, że samolot z polską delegacją rozbił się podczas próby lądowania, zamarłem. Po chwili moja wyobraźnia podszepnęła mi słowo: „Gibraltar”! Zaraz potem przywołała pamiętne słowa Józefa Czapskiego z jego eseju „Tumult i widma”. Nie chciałem, tak jak on, być upokorzonym przez swój brak wyobraźni, „synchronizacji wypadków decydujących i tragicznych” Od pierwszego momentu byłem przekonany, iż oto dopełnia się na moich oczach kolejny akt polskiej tragedii, która tajemniczą parabolą losu wróciła właśnie TAM, gdzie w 1940 r. NKWD wymordowało ponad 4 tysiące polskich oficerów…
Pośród 96 osób, które 10 kwietnia 2010 r. zginęły w służbie Rzeczypospolitej na lotnisku w Smoleńsku, był londyński depozytariusz Wielkiej Narodowej Sprawy, człowiek-symbol, Polak-symbol – prezydent Ryszard Kaczorowski. Ostatni łącznik tej rangi „między dawnymi a młodszymi laty”. Siedemdziesiąt lat po wydaniu na Niego wyroku śmierci przez sowiecki sąd w Mińsku. Ryszard Kaczorowski zginął jak dzielny żołnierz, który walczył, dokąd żył.
Ostatni prezydent RP na Uchodźstwie czuł się moralnie zobowiązany do kwietniowej wyprawy do Rosji, aby złożyć hołd polskim Duchom Katania, a równocześnie do majowego przyjazdu do Krakowa na szkolne uroczystości katyńskie. To drugie „zobowiązanie” opierało się na tym międzypokoleniowym przymierzu ducha, które uprawnia mnie do nieśmiałej myśli, że mimo różnicy wieku byliśmy z Panem Prezydentem p r z y j a c i ó ł m i. Dzień 19 maja 2010 r. miał być dniem siódmej wizyty Ryszarda Kaczorowskiego w naszej szkole. Byliśmy radzi wobec takiego postanowienia Pana Prezydenta. Czuliśmy się kolejny raz wyróżnieni i zaszczyceni. Chcieliśmy, aby w naszej szkole to kolejne spotkanie przeszło do historii jako wydarzenie o charakterze patriotycznym, ideowym i kulturalnym…
Kiedy dziś myślę o Ryszardzie Kaczorowskim, gorąco dziękuję Bogu, że – choć na chwilę – połączył nasze życiowe marszruty, a także i za to, że przed laty pozwolił, aby moja ścieżka przecięła się z jego drogą. Kiedy o Nim myślę, przypominają mi się słowa bp. Wincentego Kadłubka: „czego podejmujemy się z miłości ojczyzny, miłością jest, nie szaleństwem, męstwem, nie zuchwałością, bo mocna jest miłość jak śmierć”. W maju 2005 r. na trawniku przed Społeczną Szkołą Podstawową nr 1 im. Józefa Piłsudskiego Pan Prezydent zasadził – jak sam stwierdził – Dąb Pamięci Narodowej, który stał się jego Dębem Katyńskim. Nikt z nas nie przypuszczał wtedy, że On sam poprzez swoją śmierć w TAKIM miejscu i TAKICH okolicznościach wydłuży polską listę katyńską. Ale myślę, że także poza symbolami pozostawił szkole i nam coś znacznie więcej. Niezachwianą wiarę w Polskę. Imperatyw służby dla Niej. Osobisty wzorzec postawy patrioty i żołnierza, emigranta i obywatela zarazem, człowieka głębokiej wiary i prostych życiowych zasad, a równocześnie człowieka wysublimowanego poczucia humoru, miłego towarzysza w „nocnych Polaków rozmowach”, gawędziarza o nieprzeciętnej erudycji, ale równocześnie nie narzucającego swoich poglądów rozmówcy. Był mężczyzną w każdym calu charmant. Jednocześnie, jako człowiek o tak wyjątkowej pozycji, był nad wyraz skromny, choć dystyngowany. Nie stwarzał sztucznego dystansu. Umiał z wdziękiem nosić powagę urzędu, który reprezentował. Był pod tym względem jak wzorzec metra z Sèvres…”.
10 kwietnia 2010 r. Ryszard Kaczorowski – jak napisał poeta – „leżał na wąskim przylądku zniszczenia, oderwany od pnia, z węzełkiem zgrzebnej tajemnicy u wrót doliny” (Zbigniew Herbert).
19 kwietnia 2010 r. liczna delegacja szkoły i gimnazjum wraz z pocztami sztandarowymi wzięła udział w uroczystościach pogrzebowych Najpierwszego Szkoły Obywatela w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie (Wilanów). Szkoda, że nie w Krakowie na Wawelu, vis a vis prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego Małżonki, w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, w bliskości Józefa Piłsudskiego, którego był wielkim admiratorem…